Kiedy fretka gryzie lub w jakiej sytuacji może ugryźć?
- bo lubi, bo ma taki charakter
- gdy się przestraszy
- w wyniku drażniącego zapachu
- gdy jest złośliwa
- gdy ją coś boli
- w zabawie
- gdy ma jakiś „fetysz”
- wchodzi w ruje
- gdy chce zwrócić na siebie uwagę
- z głodu
Większość udomowionych fretek rzadko używa swojego uzębienia, ćwicząc go na nas, ale nawet te najłagodniejsze potrafią uszczypnąć lub zadrapać, chociażby w zabawie… ;-)
Bo lubią
Zdarzają się osobniki, które pomimo urodzenia się i wychowania w domu są osobnikami „agresywnymi”, gryzącymi, półdzikimi z natury… Jest to typowa cecha dla drapieżnika mięsożernego, która naturalnie jest dziedziczona pomimo rozmnażania osobników łagodnych i bardzo łagodnych, gdy się rozmnaża osobniki agresywne, to skutek jest wiadomy (często obserwowano agresję wśród potomstwa fretki z dzikim tchórzem, co wychodzi w drugim pokoleniu)… Same łasicowate, żyjące w naturze nie są łagodnymi zwierzątkami… Ich wielkość nie jest duża, a często zabijają ofiary o wiele razy większe od siebie… Swoje małe gabaryty nadrabiają naturą „zawadiaki” i „agresora”… ;-)
Gdy się przestraszy
Fretka ugryzie w momencie gdy się boi, gdy się przestraszy… Fretki mają słaby wzrok, a silny słuch i węch… Odpowiedzialne za „strach” fretki są głównie dwa pierwsze zmysły… Nagły ruch, nagłe pojawienie się w zasięgu kiepskiego wzroku fretki, podobnie jak nieznany i nagły ostrzejszy, głośniejszy dźwięk, przeważnie wywołuje u niej lęk… Fretka zamiera w bezruchu na kilka sekund („przysiada”), czujnie obserwując otoczenie, później z prędkością światła zmyka w strefę bezpieczeństwa, pod łóżko, do szafy, do innego miejsca w którym czuje się bezpieczna… Po jakimś czasie ciekawość zwycięża i lęk mija… Taki stan może wywołać samo wejście opiekuna do pokoju, w którym są fretki, nawet gdy 5 minut wcześniej z niego wyszedł, lub dwie osoby kłócące się podniesionym głosem… Ucieczka to jedna z metod walczenia z lękiem, drugą jest atak i ugryzienie lub pogryzienie…
Fretka zaatakuje, gdy stwierdzi, że nie ma szans na ucieczkę… Atak jest przeważnie sygnalizowany przeraźliwym krzykiem, ale nie zawsze, później następuje atak i pojedyncze ukąszenie, po którym fretka ucieknie lub seria ukąszeń (patrz foto), podczas których fretka jest jakby w transie i wtedy trudno nad nią zapanować… Najlepiej w takim momencie natychmiast się opanować i uspokoić, nie wyrywać i nie szamotać, jeżeli mamy sposobność, to starajmy się chwycić fretkę za skórę na karku i przytrzymajmy, a następnie odłóżmy do klatki lub odstawmy poza nasz zasięg… Możemy próbować włożyć jej coś między szczęki, najbliżej ich miejsca połączenia, aby zablokować możliwość zgryzu i puszczenie ciała, które raczyła spacyfikować… Ugryzienia są bardzo bolesne, gdyż jest coś specyficznego w ślinie fretek… Najpierw nic nie czujemy, później silne, nieprzyjemne pieczenie, po którym następuje fala bólu… Na szczęście szybko mija, ale blizny mogą pozostać…
Jak doszło do pogryzienia dłoni z fotografii?… Opiekun wziął na ręce, w najlepsze bawiącą się fretkę i poszedł otworzyć drzwi, dwu panom od remontu mieszkania… Nie dość, że przerwano fretce zabawę, to nagle uwięziono ją między opiekunem a obcymi, których głosy, zapachy, jako nieznane, wzbudziły lęk i strach… Fretka aby się uwolnić i uciec, zaczęła kąsać rękę własnego „pana”… Jak niewiele trzeba do ataku fretki?… Dwóch malarzy!… ;-p
Starajmy się unikać sytuacji, narażających fretki na taki stres lub strach, który nie pozostawia im innego wyjścia, poza zaatakowaniem nas… ;-)
Fretki często podgryzają, szczypią naszych gości (po stopach)… Po części też dlatego, że się ich lękają, nie znając głosów i zapachów jakie ze sobą przynieśli, a po części, że pokazują „kto rządzi” na tym terytorium… ;-p
Zapach
Dla niektórych fretek, wystarczy zapach danej osoby, aby zaatakowała… Czasami powodem jest krem, balsam do ciała, czasami leki zażywane przez tę osobę, czasami zapach potu… Lepiej nie nadużywajcie prób konfrontacji i zaakceptowania tej osoby przez fretkę… Mogą się nigdy nie polubić…
Ze złośliwości
Wiele fretek jest „zgryźliwa” z czystej złośliwości… Myślicie, głupia!? Jak zwierze może być złośliwe?… Oj może, może!… Najczęściej można to zaobserwować przy „przyuczaniu” do „życia w rodzinie” młodych fretek, ale i stare mają ten spektakl w swoim repertuarze… Gdy uczymy fretkę, często odmawiamy jej ulubionych zabaw, jak kopanie w doniczce, dywanie lub kanapie, zabraniamy szarpać kable lub kąsać naszą dłoń… Wtedy przeważnie fretkę łajemy i odstawiamy na bok, z dala od demolowanego przedmiotu lub osoby… I co fretka na to?… Część fretek odwróci się i pójdzie sobie swoją drogą, broić w innym miejscu, inna odejdzie kilka kroczków i bezczelnie załatwi się na środku pokoju lub łóżka, a jeszcze inna doskoczy i uszczypnie lub ugryzie pierwszą napotkaną część naszego ciała, a wzrokiem powie… „a masz, jak mi zabraniasz!” i szybko czmychnie… Czasami wcześniej poudaje, że przyjęła swój marny los, że nie może molestować dziury w kanapie, niby odejdzie, ale po chwili wróci i uszczypnie Cie w pośladek, gdy akurat ukucniesz aby coś podnieść lub posprzątać zapaskudzoną podłogę… Takie są fretki! A co!… Irytuje je to, że śmiemy im czegoś zabronić (zdarzają się takie egzemplarze)!…
Z bólu
Często „gryzienie” jest pierwszą oznaką, że fretka jest chora, gdy ją dotykamy a ona odczuwa ból, to odwróci główkę i nas chwyci zębami, czasami mocniej… Należy dokładnie „obmacać” fretkę, znaleźć miejsce bólu (jama brzuszna, łapka) i udać się do lekarza weterynarii na badania kliniczne i inne, niezbędne do znalezienia źródła bólu i wyleczenia go…
Często (mój ulubiony wyraz, nadużywany w tematach fretkowych… ;-p), będzie się nam zdarzać, że nadepniemy fretkę, nie dlatego, że jesteśmy fajtłapami, ale dlatego, że fretki mają fascynującą umiejętność „teleportowania się” wprost pod naszą uniesioną stopę… Nawet oczy dookoła głowy nie zawsze pomagają… Wtedy też fretka „ugryzieniem” zasygnalizuje nam swój ból, ale nie zawsze, albo nie każda (tu mam mieszane uczucia, bo zdarzy mi się przypadkiem nadepnąć na którąś fretkę i jedyną reakcją z jej strony jest syk/jęk bólu i próby wyciągnięcia łapki lub ogona, a nie ugryzienie stopy!)…
W zabawie
Co prawda, takiego „podgryzania” jakie uskuteczniają fretki podczas zabawy nie nazwałabym „gryzieniem”, ale należy wspomnieć i o takiej formie… Ale zacznijmy od początku… Malutkie, około 30 dniowe freciątka, jeszcze ślepe ale już ruchliwe, rozpoczynają „barowanie” z siostrami i braćmi, ciągną się za uszy, ogony, łapki, za wszystko co mogą schwytać i szarpać, przepychają się, turlają, po prostu uczą się pierwszych skoordynowanych ruchów i przyuczają do przyszłej roli „mordercy”… I to zostaje w ich zachowaniu do końca życia… Zabawa i zapasy z innymi fretkami lub naszymi kończynami, to silnie zakodowany behawior, po części związany z nauką chwytania i zabijania ofiary w naturze, a po części to tylko okazanie radości i zadowolenia z możliwości gonienia za czymś i łapania…
Zabawa przeważnie wygląda tak, że fretka w podskokach naskakuje na naszą nogę, obejmuje ją przednimi łapkami i czasami uszczypnie ząbkami, po czym ucieknie i będzie markować następne „ataki”, aż jej nie pogonimy lub zaczniemy tarmosić…
Tarmoszenie to, przewrócenie frety na plecy, „giglanie”/łaskotanie po brzuchu, między przednimi łapkami, za co wyliże nam dłoń, ponadgryza najczulsze jej miejsca (między kciukiem a palcem wskazującym, na grzbiecie dłoni lub koło kostki)… Fretka będzie ułatwiać sobie zadanie, chwytając i obejmując naszą dłoń wszystkimi czterema łapkami, tak aby ją unieruchomić, tak że jak podniesiemy rękę, to będziemy mieli przyczepionego do niej „rzepa” w postaci zadowolonej fretki (do góry nogami jak miś koala na gałęzi w australijskim buszu), z otwartym na całą szerokość pyszczkiem i błyskiem w oku…
Gdy umiemy operować tak kończynami, że fretka nie może nas chwycić zębami, to wygraną mamy w kieszeni, ale jeśli nie, to musimy się nastawić, że uścisk szczęk fretki z delikatnego, zacznie się zwiększać, aż do dość silnego i bolesnego… Będzie to wyglądało, jakby fretka próbowała się wgryźć głębiej i głębiej w naszą skórę… Po takiej zabawie, zostają na naszej dłoni dość głębokie wgłębienia (dziury!) po kłach fretki (bez krwi!)… Najlepiej zabrać rękę zawczasu, gdyż później będziemy musieli okazać swoje niezadowolenie i karcić fretkę, aby zapamiętała na co może sobie pozwolić, a na co nie!… Jak mamy na podorędziu pluszową zabawkę, to dobry moment, aby zamienić własną dłoń na pluszaka – nasza dłoń będzie uratowana… Choć to rozwiązanie jest dość ryzykowne – wgryzanie się w pluszaka – fretka gryzie bez umiaru, bo nikt nie zareaguje na ból, w konsekwencji później fretka może się tak wyżyć, właśnie na naszej dłoni…
Wgryzanie trwa tak długo jak długo dłoń jest w ruchu i jak długo próbujemy się oswobodzić z jej łapowo-szczękowych objęć… Ale jak jesteście odważni, to zróbcie eksperyment, gdy fretka zacznie mocniej zaciskać szczęki, wtedy wprowadźcie dłoń/palec w bezruch i głośno krzyczcie – ałaaa! ;-p … Nie ruszajcie nimi, nawet jak są w paszczy fretki i zobaczcie co zrobi?… U mnie przeważnie tracą zainteresowanie, bo się nie rusza, bo nie trzeba gonić, więc nie ma co łapać i mordować… Instynkt „mordercy” nagle zostaje wyparty przez znudzenie… ;-)
Fetysz
Bardzo rzadko zdarzają się fretki, które reagują „czystą” agresją na jakiś ruch, dźwięk, sytuację lub część ciała, np. dźwięk piszczącej zabawki, twarz lub nogi pod kocem/kołdrą… Gdy wiemy co lub kto irytuje fretkę, starajmy się unikać sytuacji, w których mogłaby zaatakować… Nie podsuwajmy do twarzy, nie dawajmy buziaków fretkom, które atakują właśnie tą część ciała, nie używajmy koca/kołdry do okrycia nóg podczas biegania fretki, nie używajmy piszczących przedmiotów… Przeważnie taki atak jest dość agresywny i trudny do opanowania, bo fretka działa jak w amoku… Nie znam, ani nie umiem wyjaśnić takich zachowań, oprócz ostrych dźwięków piszczałki (u samic może się odzywać silny instynkt macierzyński i chęć obrony „płaczącego” malucha, nawet u tych wykastrowanych)… W innych przypadkach, czasami są to sporadyczne incydenty (moment strachu), a czasami, niestety są to zachowania powtarzalne, bez powodu i przyczyny…